sobota, 28 stycznia 2012

Learning to Fall

Kolejne EunHae, będzie drugi rozdział i to myślę, że całkiem niedługo :3
miłego (:


- Donghae! Donghae! Wstawaj! - wołałem tego kretyna już od dziesięciu minut, a on dalej spał. Była 7:30, a to oznaczało, że za pół godziny mamy być na nagraniu i jak zwykle się przez niego spóźnimy, a manager będzie darł japę. Za jakie grzechy zostałem sam z misją dobudzenia go, a reszta już dawno wyjechała?
- Mógłbyś się tak nie drzeć i dać mi wody? Łeb mi pęka. - powiedział, nagle pojawiając się w kuchni. Opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach.
- Sam sobie weź. - prychnąłem i położyłem przed nim talerz z naleśnikami. Nie dość, że nie spałem przez niego pół nocy, bo był w klubie i wyrywał panienki z Kanginem, to jeszcze mu coś nie pasuje. Nie ma to jak okazywanie wdzięczności. Wpatrywałem się w niego, kiedy pożerał śniadanie z prędkością światła. Uśmiechnąłem się pod nosem, mimo tego jak bardzo irytował mnie ten chłopak, uwielbiałem go.
- Śmieszy cię mój ból? - zapytał, przyglądając się mojej twarzy podkrążonymi i spuchniętymi oczami. Zmieszany i zawstydzony odwróciłem wzrok.
- N-nie..
To wkurzające jak jedno jego spojrzenie burzy wszystkie postanowienia i obietnice, które sobie złożyłem. Moje dziwne uczucia do tego chłopaka obudziły się niedawno, bo podczas którejś popijawy z chłopakami. Wtedy, kompletnie pijany Hae pocałował mnie i chociaż doskonale wiem i tłumaczę sobie codziennie, że to nic nie znaczyło, to jednak nie mogę przestać o tym myśleć. Usta Donghae są niewiarygodnie miękkie i delikatne. Niestety, a może na szczęście, ten kretyn zdaje się nie pamiętać naszego pocałunku, a nawet jeśli to specjalnie mnie torturuje.
Na widok jego mięśni mam zawroty głowy, więc kiedy on wychodzi z kąpieli czy zdejmuje koszulkę podczas ćwiczeń ja po prostu jak najszybciej wycofuje się do innego pokoju. Pominę fakt, iż Donghae wręcz uwielbia się ze mnie nabijać w takich momentach, bo jak twierdzi, zachowuję się niczym nastolatka, która pierwszy raz dostała okres.
- Hyukie, ile mamy czasu? - jęknął, przeglądając się w nożu. Spojrzałem przelotnie na zegarek.
- Za 20 minut zaczyna się nagranie, więc i tak się spóźnimy. - wzruszyłem ramionami, starając się brzmieć jak najnaturalniej, chociaż było to trudne, bo już sobie wyobrażałem jak bardzo manager będzie się darł.
- Daj mi telefon.
- Co?
- Telefon. Daj mi swój telefon. - powtórzył zniecierpliwiony. Uniosłem brwi, na cholerę mu moja komórka? Już otworzyłem usta, w celu wszczęcia awantury, ale kiedy zobaczyłem jego wyraz twarzy, szybko mi się odechciało. Z wymalowanym bólem na twarzy podałem mu telefon. Tylko go odblokował, a do moich uszu dotarł jego szczery śmiech.
- Hyukie, czemu masz moje zdjęcie na tapecie? - śmiał się, jednocześnie masując ten swój rybi łebek. Poczułem jak moja twarz przyjmuje barwę dojrzałego pomidora.
- To.. To.. Po prostu..
- Nie powiedziałem, że mi to przeszkadza. - powiedział już zupełnie szczerze, ale z tym swoim zabójczym uśmiechem na twarzy. Wlepiłem spojrzenie w drewnianą szafkę kuchenną, podczas gdy on zajął się wykręcaniem numeru.
- Do kogo dzwonisz? - zapytałem cicho, zabierając się za zmycie naczyń.
- Do managera. - odpowiedział i zanim zdążyłem rzucić się na niego w celu wyrwania telefonu i zwyzywania od debili, manager odebrał.
- Oh, dzień dobry, panu. Mówi Donghae. Wie pan, sprawa jest. Jutro jest występ, a Eunhyuk-ssi nie do końca łapie wszystkie kroki. Moglibyśmy poćwiczyć teraz zamiast jechać na nagranie? - nawijał, posyłając mi tylko uśmiech pt. „wszystko będzie dobrze”. Chwilę kiwał głową i z wielkim bananem na twarzy rozłączył się. W głowie powtarzałem sobie jak mantrę „zabiją nas, zabiją nas, zabiją nas”, myjąc talerz po śniadaniu Donghae. Nagle poczułem, jak obejmuje mnie w pasie i lekko przytula. Po całym ciele przeszły mi dreszcze.
- Hyukie, możemy zostać w domu. - wyszeptał mi do ucha, drażniąc zimnym czubkiem nosa moją gorącą szyję.
- Ale skłamałeś. - odpowiedziałem tylko, błagając żeby nie dostrzegł maluteńkiego wybrzuszenia w moich spodniach.
Zamyślił się i poczułem jego dłonie na moich biodrach, a po chwili stałem już przodem do niego. Nie wiem nawet kiedy to się stało. Był na tyle silny, czy po prostu moje ciało jest aż tak bezwładne?
- Nie skłamałem. - powiedział pewnie i znów się uśmiechnął.
- Ale przecież powiedziałeś..
- Że ci ostatnio nie idzie. - dokończył za mnie.
- No właśnie.. - wróciłem do świdrowania wzrokiem wszystkich mebli i przedmiotów znajdujących się w kuchni, byleby nie patrzeć na niego.
- Ostatnio naprawdę coś ci nie idzie. Wszyscy ci to powiedzą. Cały czas mylisz albo całkowicie zapominasz kroki. To do ciebie niepodobne. Coś się stało, Hyukie? - zapytał z troską, a mi lekko ugięły się kolana na dźwięk jego głosu.
„Tak, stało się. Myślisz, że łatwo się skupić, kiedy jesteś tak blisko? Kiedy tańczysz z takim wyrazem twarzy jakby nic innego na świecie w tym momencie nie istniało, z taką miłością i pasją? Chcę żebyś tak patrzył na mnie. Kocham cię.” - to powinienem powiedzieć.
- N-nie. - odpowiedziałem cicho.
- No to jedziemy ćwiczyć! - wykrzyknął z radością i klasnął w dłonie.
Westchnąłem zniechęcony. Ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowałem był właśnie widok jego pięknego, pocącego się ciała. Nie chciałem tam jechać. Nie chciałem na niego patrzeć. Nie chciałem czuć obezwładniającego ciepła za każdym razem, gdy pojawi się w polu mojego wzroku. Nie chciałem rozpływać się po każdym zetknięciu jego skóry z moją. Nie chciałem, aby kolana się pode mną uginały na dźwięk jego głosu. Dlatego nie chciałem z nim ćwiczyć, to po prostu by się źle skończyło.
- Hyukie, wszystko w porządku? - dotarł do moich uszu jego szept, a po chwili zastąpił go głośny śmiech. - Nad czym tak myślisz?
Spojrzałem na niego i nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały, czego od razu pożałowałem i odwróciłem wzrok.
- Idź się przebierz. - powiedziałem cicho, a on po chwili zastanowienia puścił moje biodra i zniknął za drzwiami. Wypuściłem głośno powietrze z płuc i oparłem się o szafkę. Muszę się uspokoić, to tylko Donghae, nie mogę tak na niego reagować.
- Hyukie, znowu nad czymś myślisz? To też do ciebie nie podobne. - wyrwał mnie z zawieszenia jego rozśmieszony głos.
- Jedziemy? - zmieniłem szybko temat, idąc w stronę drzwi.
Jak się okazało przed domem nie został ani jeden samochód, więc pozostawało nam skorzystać z komunikacji miejskiej. Po rozdaniu kilkuset autografów, dotarliśmy do budynku wytwórni. Hae od razu pobiegł do sali ćwiczeń, zastanawia mnie, skąd ma tyle siły. Kiedy dotarłem do drzwi, mój przyjaciel już rozciągał swoje mięśnie wyginając się w każdą stronę. Przełknąłem ślinę i zacząłem robić to samo co on. Naprawdę starałem się nie patrzeć na niego wygłodniałym spojrzeniem. Nic nie mówił, więc cisza strasznie ciążyła, przynajmniej mi.
- Zaczynamy. - rzucił, uśmiechając się szeroko i włączył muzykę.
Piosenka z naszego piątego albumu leciała w kółko, a on cały czas powtarzał te same ruchy, za każdym razem były jeszcze bardziej perfekcyjne. W końcu i ja dołączyłem się do tańca, niestety mnie nie wychodziło to tak płynnie jak jemu.
Po około dwóch godzinach wysłuchiwania uwag i śmiechów, w końcu zatańczyłem to poprawnie i oboje padliśmy na podłogę. Leżeliśmy obok siebie, głośno dysząc, a pot płynął nam chyba po wszystkich częściach ciała.
- Nareszcie załapałeś. - mruknął, opierając się na łokciach. Pokiwałem tylko głową, wlepiając spojrzenie w sufit. - Chcesz mi coś powiedzieć? - dodał po chwili.
Poczułem dziwny impuls, przypływ ogromnej odwagi i przysunąłem się bliżej niego. Na początku delikatnie przejechałem swoimi ustami, po jego. Natychmiast otworzył oczy, które aż iskrzyły się z przerażenia. Zatopiłem dłoń w jego czarnych, miękkich kosmykach, przybliżając jego twarz. Nie zwlekając dłużej, stanowczo przyciągnąłem do siebie wciąż przestraszoną twarz Donghae. Moje rozgrzane usta złączyły się z jego, tworząc jedność. Mruknął coś niewyraźnie pod nosem, jednak zostało to totalnie zagłuszone przez kolejny pocałunek. Czule dociskałem swoje wargi do jego, poruszając nimi co chwilę w przyjemny sposób. Coraz bardziej pogłębiałem pocałunek i kiedy Hae znów otworzył usta, by coś powiedzieć, mój język wtargnął do jego ust. Zajęczał cicho, czując jak nasze języki się dotykają i odepchnął mnie z niesamowitą siłą, o której posiadanie bym go nawet nie podejrzewał. Następne sekundy mijały zabójczo wolno, jak gdyby ta pieprzona wskazówka na zegarze nigdy miała nie dojść do 12. Spojrzałem na niego, ale on wolał obserwować swoje dłonie.
- Hae.. - przerwałem, kiedy zobaczyłem jak wstaje z podłogi i prostuje ubranie. - Ja..
- Nic nie mów. - rzucił beznamiętnie, ostro wbijając swoje spojrzenia w moje oczy. Miałem wrażenie, jakby oczekiwał, iż umrę. - To się nie zdarzyło. - dodał, a jego oczy stały się jakby bardziej wilgotne i zamglone.
- Ale..
- Nigdy. - urwał mi i rzucając ostatnie spojrzenie pełne nienawiści wybiegł z sali.
Siedziałem jeszcze chwilę, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Podciągnąłem kolana pod brodę i schowałem twarz. Miałem ochotę zapaść się pod ziemie, umrzeć, cokolwiek.

3 komentarze:

  1. Matkooo... *_____* Kobieto ty nie wiesz jaką radość sprawisz mi twoimi opowiadaniami a tym bardziej Eunhae, to już kompletny zaciesz ^^
    Bardzo podoba mi się twój styl pisania tak mi się fajnie czyta *___* Może nawet mamie pokażę ? Albo raczej nie... Czekam na dalszą część ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. DAJ MI WIĘCEJ, JESTEM GŁODNA! DASZ MI WIĘCEJ, DAM CI WIĘCEJ I CAŁY ŚWIAT BĘDZIE SIĘ CIESZYŁ NASZYM SZCZĘŚCIEM!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ugh.. ty chyba naprawdę lubisz dręczyć zarówno bohaterów jak i czytelników.. Ja tu już się cieszę, że Hae odda pocałunek a tu takie coś!
    Mimo to bardzo się cieszę, bo to EunHae, moja Małpko-Rybka ^^
    No i twój styl pisania, który się bardzo przyjemnie czyta ^^

    Biorę się za 2 rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń