niedziela, 5 maja 2013

Miserable at Best

W takie pochmurne wieczory naprawdę cieszę się, że jesteśmy zespołem. Kiedy wszyscy siedzimy na kanapach bądź podłodze. Kiedy cała szóstka wpatruje się w telewizor, odpoczywając. Kiedy rozmawiamy lub jesteśmy cicho. Kiedy słychać krzyki Suho, bo znowu znalazł coś nielegalnego w pokoju Chanyeol’a. Kiedy Baekhyun próbuje go bronić. Kiedy tak po prostu jesteśmy razem. Wtedy czuję, że możemy wszystko. Jesteśmy niepokonani.

Jako dziecko zawsze chciałem mieć przyjaciół. Brzmi banalnie, ale dla kogoś takiego jak ja było to trudne. Nigdy nie byłem dobry w nawiązywaniu kontaktów. Z jakiegoś powodu wolałem być wycofany. Lubiłem obserwować ludzi. Nie żadnych wybranych, po prostu ludzi.
Często czułem się samotny. Sam nie wiem dlaczego. W domu miałem kochających rodziców, których również mocno kochałem, ale wciąż czegoś mi brakowało. A ja wciąż tego szukałem. Dlatego za każdym razem, gdy czułem ten dobrze znany mi smutek z powodu braku towarzystwa, jechałem do centrum i siadałem na ławce. Potrafiłem tam spędzać całe godziny. Siedząc prawie bez ruchu i obserwując ludzi oraz ich zachowania. Patrząc na nich zastanawiałem się gdzie idą, jaką mają pracę, czy lubią swoją szkołę, a może właśnie przeżywają rozstanie z kimś bliskim. Nie wiem dlaczego, po prostu to robiłem i przynosiło to ulgę mojemu umysłowi i sercu.

Ale z czasem przestało mi to wystarczać. Byłem uczniem liceum i obserwacje moich kolegów z klasy tylko pogłębiały mój smutek. Zacząłem płakać po nocach. Wiem, że płakałem z tęsknoty, ale gdy głębiej się nad tym zastanawiałem, nie można przecież płakać z tęsknoty za czymś czego nigdy się nie doświadczyło. I takie myślenie sprawiało, że robiłem się jeszcze bardziej smutny. I płakałem więcej.
Moja mama mówiła, że po prostu za dużo rozmyślam. Każdą najmniejszą rzecz poddaje zbyt dokładnej analizie i dlatego nigdy nie będę szczęśliwy. Miała rację, wiedziałem to, ale z drugiej strony nie mogłem nie myśleć. To było moją ochroną. Broniło mnie przed wszystkimi krzywdami tego świata.

Po liceum nie byłem pewien, co zrobić ze swoim życiem. Myślałem nad tym wiele dni i dalej nie wiedziałem. I to smuciło mnie jeszcze bardziej niż brak przyjaciela. I znowu zacząłem płakać.
W końcu moja mama postanowiła zadecydować za mnie. Pewnie dlatego, że bardzo mnie kocha Nie chciała patrzeć, jak się męczę. Do dzisiaj jej za to dziękuję.

Tak właśnie trafiłem na pierwszych w swoim życiu przyjaciół. Postanowiłem ich szanować i traktować najlepiej jak potrafię. Nigdy nie chciałem ich stracić. Z nimi czułem się niepokonany. Czułem, że nie muszę rozmyślać nad każdym ich ruchem. Czułem, że nie chcą mnie skrzywdzić.

- Chodźmy się napić. – wyjęczał rozpaczliwie Chanyeol, korzystając z okazji, że naszego lidera chwilowo nie było w pokoju. Wszyscy na niego spojrzeliśmy i pokręciliśmy zgodnie głowami. – Och, no błagam was. Nie niszczcie mojego życia..
Baekhyun był pierwszym, który podniósł się z kanapy. Uśmiechnął się lekko do Chanyeol’a z rumieńcem na twarzy. Ostatnio coraz częściej widywałem zarumienionego Baekhyun’a, a co dziwniejsze zawsze wtedy Chanyeol również był w pobliżu. Kiedyś chciałem o tym porozmyślać, ale Suho mi zabronił. Powiedział, że to moja wyobraźnia i nie powinien nawet snuć takich domysłów, więc z tego zrezygnowałem.
- No, jeden łaskawy. – usłyszałem wesoły głos Chanyeol’a, który już zacierał ręce. Powinienem chyba pomyśleć również nad jego problemem z alkoholem. To właśnie nasz rudy zespołowy narkoman miał tendencje do pojawiania się znikąd, gdy tylko ktoś otwierał butelkę lub chociaż wypowiadał słowo „alkohol”.
- Sehun? Idziesz?
Młody tylko pokręcił głową. Od jakiejś godziny widziałem, że przysypia, więc wcale mnie to nie zdziwiło.
- Kai?
Zerknąłem na ciemnowłosego kątem oka. Z patrzeniem na Kai’a miałem problem. Chociaż był mi najbliższy z całego zespołu, nie mogłem na niego patrzeć, co zawsze go bawiło. Uważał to za zabawne, jak „zachowuję się jak mała dziewczynka”, ale ponieważ to wywoływało u niego śmiech i był wtedy szczęśliwy, nie przeszkadzało mi to.
Kai uśmiechnął się szeroko, ruszając znacząco brwiami. Wiedziałem, co ten wyraz twarzy oznacza. Widziałem go wiele razy na jego twarzy, zawsze kiedy był podekscytowany lub widział ładną dziewczynę na ulicy.
- Chanyeol skarbie, po co w ogóle pytasz, przecież znasz odpowiedź. – powiedział, dalej się uśmiechając. – KyungSoo, zbieraj tyłek, idziemy się napić! – dodał, obdarowując mnie firmowym uśmiechem z serii „ja się najebię porządnie, a ty będziesz mnie trzymał, kiedy zacznę wymiotować, a do tego mogę przez przypadek zarzygać twoją ulubioną koszulkę, ale nie będziesz zły, bo mnie kochasz”. OK, może niedokładnie to mówił jego uśmiech, ale z poprzednich wypadów organizowanych przez Chanyeol’a wiedziałem, że coś w tym stylu może się wydarzyć. I wydarzy na pewno.
W klubie było pełno ludzi, chociaż i tak ciężko było ich dojrzeć przez kłęby dymu i migające światła. Kiedy tylko usiedliśmy przy stole, Chanyeol cały w skowronkach pobiegł do baru. Wyglądało to prawie komicznie, ale powstrzymałem się od komentarza, nie chcąc urazić Baekhyun’a, który spoglądał na niego, uśmiechając się lekko pod nosem.
Główny zespołowy alkoholik wrócił, a za nim powolnym krokiem szedł barman. Chanyeol uśmiechnął się promiennie do każdego z nas, ale butelki które pojawiły się na naszym stole obdarzył ładniejszym, bardziej uczuciowym uśmiechem. Muszę przyznać, że było to przerażające.
Zaczęliśmy pić. Chociaż właściwie Chanyeol i Kai zaczęli pić. Baekhyun wciąż był parę kolejek w tył przez ciągłe przypatrywanie się temu pierwszemu alkoholikowi. Natomiast ja nie czułem się na siłach, aby pić. Żeby być dokładnym, nigdy nie czułem się na siłach. Alkohol mnie nie kręcił. Kiedyś długo rozmyślałem, oglądając pijanych ludzi i uznałem, że nigdy nie chcę się tak zachowywać.

Po dwóch godzinach oczy Kai’a oraz Chanyeol’a zaczęły robić się szkliste i przekrwione. Ich ruchy stały się niedokładne, a słowa płynęły potokiem bez żadnego sensu. Wtedy postanowiliśmy z Baekhyun’em odprowadzić ich do domu. Mimo silnych protestów ze strony Chanyeol’a, który był pewien, że jeszcze jedna butelka go nie zabije, jakoś udało nam się wyprowadzić obu pijaków z klubu.
Kai wcale nie był ciężki, a do tego jego ciało zupełnie nie reagowało, więc nie utrudniał mi zbytnio zadania. Baekhyun niestety nie miał tak łatwo, ponieważ Chanyeol nagle postanowił zostać zawodowym zapaśnikiem, a jego przeciwnikiem był właśnie Baekhyun.
Droga powrotna minęła prawie bez problemów aż do samego domu. Kiedy byliśmy już pod samą bramą, Kai zaczął coś mamrotać. Ponieważ wiedziałem już, co to oznacza, kazałem Baekhyun’owi iść przodem z Chanyeol’em. Oparłem Jongin’a o ścianę budynku, pozwalając mu chwilę odpocząć. Oddaliłem się może na trzy kroki, a on zaczął wymiotować. Odwróciłem się tyłem, chcąc dać mu trochę prywatności. Brzmi to bezsensu i śmiesznie, ale jestem pewien, że ja nie chciałbym, aby ktoś oglądał mnie w takim stanie.
- KyungSoo.. – usłyszałem za sobą cichy szept po jakimś czasie. Odwróciłem się i podszedłem do niego, lekko się uśmiechając. Chciałem złapać go za ramię, ale on odtrącił moją rękę.
– Telefon. Odbierz, mój telefon. – powiedział szybko i znowu zaczął wymiotować. Było mi go tak bardzo szkoda. Chciałem mu jakoś pomóc, ale nie miałem jak. Zamiast tego postanowiłem po prostu zrobić to, o co mnie prosił.
Sięgnąłem do kieszeni jego spodni, starając się przy tym nie dotykać jego ciała. Sam na pewno też bym nie chciał, żeby mój przyjaciel dotykał mnie po udzie.
- Słucham?
- Jongin, gdzie jesteś?! Miałeś być o jedenastej! Jest prawie druga! – usłyszałem krzyk dziewczyny w słuchawce. Spojrzałem zdezorientowany na Kai’a. Czy to była jego dziewczyna? A może siostra? Tylko dlaczego miałaby do niego dzwonić o tej godzinie?
Byłem na tyle zagubiony i ogłupiony wszystkimi pytaniami, które nagle zaczęły męczyć mój umysł, że nie byłem w stanie nic odpowiedzieć ani zareagować, kiedy Jongin wyrwał mi telefon z ręki z taką siłą, że wylądowałem na chodniku. Po prostu na niego patrzyłem i myślałem. I znowu czułem smutek. I chciałem płakać.
- Kochanie, wybacz mi. Poszliśmy z chłopakami się napić i KyungSoo się opił. Musiałem mu pomóc, bo się struł dosyć porządnie.. – po tym zrobił długą przerwę, pewnie słuchając odpowiedzi. – Kochanie, skąd takie pomysły? Przecież wiesz, że jestem tylko twój. Cały twój. A jeśli tak wątpisz w moją orientację, to już idę. Przekonam cię jak bardzo jestem hetero. – dodał, oblizując wargi. Uśmiechnął się jeszcze do telefonu, po czym go schował do kieszeni.
- Będę uciekał. – było wszystkim, co powiedział. Odwrócił się i poszedł. Nie pomógł mi nawet wstać, a ja dalej nie mogłem się otrząsnąć z tych wszystkich pytań. Smutek, który mnie zaatakował był jednak inny niż ten z liceum. Nie mogłem określić tego nowego rodzaju smutku.
Podniosłem się w końcu z zimnego chodnika i ruszyłem do domu. Nie traciłem czasu na prysznic lub tego typu rzeczy. Położyłem się od razu, przykrywając się szczelnie ciepłą kołdrą. Znów pomyślałem o Kai’u i zacząłem płakać. Naprawdę płakałem mocno, jak jeszcze nigdy. 



_______________________________________________________________________

OK, więc.. 
Po pierwsze przepraszam. 
One-shot oczywiście napisany dla Czankie, ale chyba z one-shota zrobi się two-shot.
Naprawdę przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tego.
Czułam, że napiszę to dzisiaj.
Naprawdę pragnęłam to napisać dla Ciebie.
Ale z drugiej strony naprawdę chcę, żeby Ci się to spodobało..
Dlatego właśnie wstawiam ten kawałek.
Mam nadzieję, że Ci się spodoba i wtedy bez zastanowienia wstawiam część dalszą.
Ale jeśli nie wiem, inaczej to chciałaś, inaczej sobie to wyobrażałaś, to mogę napisać od nowa.

A! Prawie zapomniałam!
Ponieważ kochacie EunHae tak samo jak ja (za co wysyłam Wam elektoroniczno-internetowego huga),
postanowiłam skończyć It's war, a zaraz po tym Learning to Fall.
A wtedy WRESZCIE napiszę coś, co mniej powoduje depresję.
Nie obiecuję jednak, że będzie to wesołe, bo chyba takich pisać nie umiem.
Ale trochę angsta nikomu jeszcze nie zaszkodziło, prawda?

Pamiętajcie, że Was kocham <3

2 komentarze:

  1. Kyungsoo płaczka.... Nie dziwi mnie to, tak szczerze. I dowaliłaś Baekyeol ouo. Rozbawiłaś mnie z tym zapaśnikiem, o boże, biedny Baekhyun XD A potem zrobiło mi się smutno, bo Kai to dupek, ok.
    Pokochałam ten oneshot, chyba sobie go wydrukuje, więc dodawaj drugą część!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Kyungsoo. Smutno się robi jak się czyta o jego samotności. Bardzo dobrze, że odnalazł przyjaciół <3
    No, ale Kai i Chanyeol, takie pijaki? xD I znowu mi szkoda Kyungsoo, Kai się zachował nieładnie kłamiąc przez telefon :<
    Bardzo mi się podobało, przyjemnie mi się czytało na biologii I bardzo dobrze, że będzie więcej! Jak masz ochotę, żeby coś napisać, to ją wykorzystaj! :D
    Bardzo się cieszę, że będziesz kończyć EunHae <3

    OdpowiedzUsuń