czwartek, 16 lutego 2012

Learning to Fall

Zimny wiatr boleśnie ocierał się o moje policzki. Świeże ślady po nowych łzach stopniowo zamarzały. Wcisnąłem mocniej dłonie w kieszenie obszernej kurtki. Leniwie spojrzałem w niebo, wydawało się okropnie szare i według mnie, sprawiało wrażenie, jakby już nigdy na nim nie miało się pojawić słońce.
Rozejrzałem się po okolicy, byłem przed naszym wspólnym mieszkaniem. Przyszedłem tutaj automatycznie, miałem nadzieję, że po długim spacerze to tutaj znajdę pomoc czy chociaż jeden przyjacielski uścisk. Przecież wszyscy byliśmy rodziną. Drżącą dłonią nacisnąłem klamkę. Nikt nie wybiegł mi na przywitanie, co było dość nietypowe. Pewny, że nikogo nie ma, pewniej wkroczyłem do salonu i nagle poczułem na sobie dziesięć par oczu. Trudno było określić, co właściwie chcą mi przekazać, ale grobowa cisza mnie przerażała.
- Cześć? - zapytałem, wymuszając uśmiech. Żaden z nich mi nie odpowiedział, żaden z nich nawet nie odwzajemnił mojego grymasu udawanego szczęścia.
- Ktoś chce herbaty? - zapytał Heechul, nagle się podnosząc i idąc w moją stronę. Nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem, kiedy przechodził obok, za to dosyć wyraźnie poczułem to jak uderzył mnie w ramie, kiedy wychodził z pokoju. Złapałem się za obolałe miejsce i poczułem jak nowe łzy napływają mi do oczu.
- Mysta Rybson wrócił! - usłyszałem za sobą jego szczęśliwy chichot i nagle wszyscy z uśmiechami poderwali się, aby go przywitać. Cała dziesiątka moich przyjaciół przeciskała się obok mnie, zupełnie nie zwracając uwagi na to, iż wciskają mnie w ścianę.
Mogłem usłyszeć ich podekscytowane głosy i śmiechy z przedpokoju, najgłośniejszy należał do Donghae. Poczułem jak moja szczęka drży, a policzki znów robią się mokre. Skierowałem swoje kroki prosto do pokoju i opadłem na łóżko, przytulając kolana do klatki piersiowej. Nie mogąc powstrzymać łez, zastanawiałem się o co chodziło w tej chorej sytuacji. Nie zrobiłem im nic złego, więc dlaczego...
W mojej głowie nagle pojawiła się scena z Donghae w sali tanecznej. Więcej łez przyszło nie wiadomo skąd. Przycisnąłem kolana mocniej do klatki piersiowej, tam gdzie podobno jest serce, mając nadzieję, że to powstrzyma ten okropny ból rozchodzący się po moim ciele. Przez cała noc słyszałem ich śmiechy i radosne głosy, jednak za każdym razem, gdy uchylałem drzwi od swojego pokoju, nagle rozmowy cichły, a oni gapili się tępo w ścianę. Po kilku takich sytuacjach zacząłem być mocno zirytowany, a moja bezsilność denerwowała mnie jeszcze bardziej. Następnego dnia złapałem byłego magnae w kuchni.
- Wokkie, o co chodziło wczoraj? - zapytałem łagodnie, łapiąc go za rękę, ponieważ chciał uciec. Odskoczył przerażony, odwracając wzrok.
- Zostaw go. - nie wiadomo skąd pojawił się Kangin i pomógł młodszemu wyrwać dłoń.
- Ale ja tylko.. może ty mi hyung powiesz o co cho...
- Idź się wykąp, zanim się zarazisz. - powiedział do Ryo, a ten niemal natychmiast pobiegł w stronę łazienki.
- Hyung co to.. Hyung! - krzyknąłem za nim, ale ten wyszedł, obdarzając mnie spojrzeniem pełnym nienawiści i odrazy.
Stałem jak wryty, próbując sobie to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Do czasu, aż w kuchni pojawił się jakiś dziwnie smutny i zdezorientowany Donghae. Chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, ale on nagle spuścił wzrok i zarumienił się. Położyłem dłoń na skroni, starając się zachowywać normalnie i ułożyć jakieś sensowne pytanie.
- Donghae...ja.. - zacząłem, lecz nawet jedno słowo więcej nie chciało przejść przez moje gardło.
Fakt, iż szatyn mnie ignorował był nie do zniesienia. Wziąłem kilka głębszych oddechów i zacisnąłem pięści.
- Donghae, dlaczego? - szepnąłem, ale byłem pewien, że usłyszał mnie doskonale, ponieważ zastygł w jednej pozycji. - Donghae? - powtórzyłem, zmniejszając odległość między nami i kładąc dłoń na jego ramieniu. Zerwał się od razu i uderzył mnie z pięści w twarz, niezbyt mocno, gdyby chciał, mógłby to zrobić z większą siłą.
- Nie dotykaj mnie. Nie jesteśmy już przyjaciółmi. Dla mnie jesteś martwy, Lee Hyukjae, martwy. - wyrzucił z siebie, ale wciąż patrzył gdzieś w bok. Nalał sobie szklankę wody i jak gdyby nigdy nic, po prostu wyszedł.

Donghae's POV

Wyszedłem z kuchni na sztywnych nogach. Żałowałem tego, co zrobiłem i powiedziałem Hyukjae, w końcu byliśmy przyjaciółmi. Opadłem na kanapę w salonie z głośnym westchnieniem. Wbiłem spojrzenie w przeźroczysty płyn w szklance. Miałem ochotę wylać to wszystko na siebie, tak dla ochłody. Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy do mojej głowy znów zawitał słodki głos Hyukjae jęczący moje imię. Dlaczego w ogóle coś takiego mi się śniło? I dlaczego jest mi tak strasznie gorąco i nieswojo?
- Dong..Donghae! - do moich uszu dotarł ni to jęk, ni to westchnienie mojego kochanka. Ucałowałem lekko jego usta, następnie schodząc na żuchwę, dochodząc do jego ucha i wsuwając język w małżowinę uszną, na co zareagował przegryzieniem wargi ze zgłuszonym jękiem. Pragnąłem słyszeć więcej tych słodkich dźwięków, wiec narysowałem mokrą ścieżkę przez jego szyje i przyssałem się na chwile do obojczyka. Moim następnym celem były kości biodrowe. Przy nich zatrzymałem się na dłużej, masując je językiem. Jedną dłonią głaskałem prawy sutek Hyukjae, a druga zacząłem rozpinać jego spodnie.
Dalej wszystko potoczyło się szybko, za szybko i tym sposobem Eunhyuk leżał przede mną całkowicie nagi i lekko zarumieniony, powtarzając cicho, ze nie możemy tego robić.
Wpiłem się w jego usta, napierając na niego swoim członkiem. Na jego piękną twarz wkradł się grymas bólu, ale nie przejąłem się tym. Sekundę później bylem już cały w nim i rozkoszowałem się tym uczuciem.”
- Chodź, Hyukjae. Musisz coś zobaczyć! - dotarł do mnie krzyk Heechul'a, ale nie mogłem skupić się na tym co powiedział i do kogo mówił.

Lekko i delikatnie zacząłem się w nim poruszać, obserwując jak wyraz jego twarzy zmienia się z sekundy na sekundę. Czułem jak wzdłuż mojego kręgosłupa przechodzą przyjemne dreszcze, jak moje nasienie się zbiera oraz jak po moich plecach płynie pot. Przyjemność stawała się powoli nie do zniesienia. Dźwięki, które wydostawały się z zaróżowionych ust Hyukjae pieściły moje uszy.”
- Podoba ci się przedstawienie, kochany? - znów głos Heechul'a, strasznie głośny i bezczelny.

- Dongh.. Donghae? - wysapał cicho, kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej. Nie miałem siły odpowiedzieć, miałem nadzieję, że przedłużony jęk w moim wykonaniu wystarczy. Czułem jak zbliża się moje spełnienie, mój kręgosłup zaczął się już mimowolnie wyginać, a przed oczami nie miałem już swojego przyjaciela tylko biel.
- Kocham cię, Lee Donghae.”
- Kurwa! - zerwałem się na równe nogi, wylewając wodę, którą miałem w dłoni. Dlaczego do chuja pana ja wspominam ten nienormalny sen? Dlaczego moje serce bije równie szybko jak po przebiegnięciu maratonu?
Zlustrowałem twarze moich przyjaciół, którzy patrzyli na mnie jak na wariata. Ostatnia należała to Hyukjae, patrzył na mnie z przerażeniem i smutkiem, siedział na ziemi, a jego twarz była cała mokra, pewnie od mojej wody. Kiedy dotarło do mnie, że jego oczy są wypełnione łzami, odwróciłem wzrok.
- Wychodzę. - rzuciłem krótko i wybiegłem stamtąd, po drodze chyba potrącając Eunhyuk'a, ale nie odwróciłem się.

Eunhyuk's POV

- Chodź, Hyukjae. Musisz coś zobaczyć! - krzyknął Heechul, opierając się o futrynę. Przez chwilę wpatrywałem się w niego, nie mogąc uwierzyć, że do mnie mówi. Uśmiechał się, więc nieśmiało odwzajemniłem tę minę.
- Szybko, Hyukjae! - powiedział zniecierpliwiony i złapał mnie za rękę, ciągnąć w stronę salonu. Kiedy tam dotarliśmy, popchnął mnie na fotel. Ogarnąłem wzrokiem twarze wszystkich obecnych, uśmiechali się. Poczułem jak wypełnia mnie szczęście, w końcu wszystko wróciło do normy. Chociaż bardzo nie chciałem, mój wzrok w końcu spoczął na Donghae, który siedział sztywno, z obojętnym wyrazem twarzy i totalną pustką w oczach. Wzruszyłem ramionami i spojrzałem na Heechul'a, w końcu miał mi coś do pokazania.
Nagle przyciągnął do siebie Siwon'a, który zdążył mi posłać złośliwy uśmieszek, zanim jego usta złączyły się z wargami Heechul'a. Wstrzymałem oddech, obserwując ich. Wielebny przerwał pocałunek ze zdegustowanym wyrazem twarzy i rzucił coś na temat tego, iż jutro musi się wyspowiadać. Wtedy Heechul spojrzał na mnie wygłodniałym spojrzeniem i sekundę potem już miażdżył moje usta swoimi. Chciałem go odepchnąć, ale nie miałem siły. Pociągnął mnie do góry tak, ze stałem i wsunął lodowate dłonie za moja koszulkę. Jedyne na co było mnie teraz stać to błagalne spojrzenia, które wysyłałem w stronę Hae. Język Heechul'a brutalnie penetrował wnętrze moich ust, co nie było w ogóle przyjemne. W końcu przestał i odsunął się kawałek, podczas gdy ja bezsilnie osunąłem się na podłogę. Było mi wstyd przed wszystkimi. Widziałem, ze kilku z nich odwróciło spojrzenia. Nie mogli na mnie patrzeć, brzydzili się mnie, właściwie sam już się sobą brzydziłem. I co najgorsze mogłem obwiniać tylko i wyłącznie siebie za to wszystko.
- Podobało ci się przedstawienie, kochany? - wredny i przepełniony jadem nienawiści głos Heechul'a dotarł do moich uszu. Nie miałem nawet siły i odwagi zaprzeczyć czy próbować się bronić.
- Kurwa! - wykrzyknął nagle Donghae i wszystkie spojrzenia nagle skierowały się ku niemu. Moja twarz była cala mokra i zastanawiałem się czy wylał tę wodę specjalnie czy przez przypadek. Upokorzenie wypełniało mnie po brzegi, bylem taki żałosny.
Dziwnie nerwowa cisza trwała nie więcej niż minutę i po chwili dodał coś jeszcze, ale nie mogłem się skupić na słowach, które wypowiedział. Poczułem lekkie kopniecie, które trochę mnie otrzeźwiło i Donghae wybiegł z mieszkania, trzaskając drzwiami. Twarz Heechul'a znów pojawiła się niebezpiecznie blisko mojej.
- Jeśli wciąż nie zrozumiałeś to Donghae nie interesują twoje pojebane uczucia i musisz wiedzieć, że go skrzywdziłeś. On cię miał za przyjaciela, a ty coś takiego... - nie musiałem na niego patrzeć, żeby wyczuć z jaka pogarda i obrzydzeniem na twarzy wypowiada te słowa. - Nie dziw mu się, że cię nienawidzi. Poza tym, nie chcemy mieszkać z pedałem, chyba możesz to zrozumieć, prawda? - dokończył i patrzył na mnie chwile, oczekując, ze zniknę z ich życia w przeciągu sekundy. Wstałem i chwiejnym krokiem skierowałem się do swojego pokoju.
Usiadłem przy biurku i zacząłem pisać. Moje pismo było koślawe z powodu trzęsącej się dłoni. Nie czułem nic, słowa same wypływały z mojej głowy, wędrowały przez rękę, aby po chwili zakończyć swoja podroż na papierze. Westchnąłem zaczynając drugi list, ten był do Donghae, miał być wspaniały i wyjątkowy, jednak teraz ani jedno zdanie nie chciało się ułożyć w logiczna całość. Chciałem przelać swoje uczucia, opowiedzieć, o tym jak cudownym był przyjacielem i jak ceniłem go jako człowieka. Chciałem, żeby wiedział, jak bardzo żałuję za to, że go pokochałem i wszystko zniszczyłem. Ale żadne słowa nie wydały mi się stosowne.
Napisałem jeszcze krotki list do rodziców z wyrazami wdzięczności. Zakleiłem i zaadresowałem wszystkie trzy koperty. Dlaczego poszło mi tak szybko? Dlaczego nie uroniłem przy tym ani jednej łzy? Chciałem płakać, byłby to znak, ze mimo wszystko przywiązałem się do życia, ale jedyne co wciąż chodziło mi po głowie to tylko pytanie, czy Donghae poczuje ulgę? Będzie szczęśliwy, prawda?

_____________________________________
To jeszcze nie koniec, ale chciałam tylko poinformować, że 
WENA WRÓCIŁA! 

7 komentarzy:

  1. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! T_T
    Serduszko mnie bolało w trakcie czytania tego czapcia. :<
    Tak bardzo nie chcę śmierci Hyuka, ale z drugiej strony pragnę jej niezmiernie. Nie wiem, czego chcę. OTL

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy napiszesz następny rozdział już dość dłuuugo czekamy !!! ;P Swoją drogą boskie jak zwykle <33 KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie... serce mnie bolało jak to czytałam.... Kiedy będzie kolejna część??

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero teraz dopiera się przybrałam do czytania. Proszę Cię jak najszybciej dodać nowy rozdział. Wiem że jest już VI części ,,It's war'', ale jakbyś miała czas to PROSZĘ dodaj nowy rozdział. Mam nadzieję że nie przestałaś pisać tego opowiadania?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się w tym ... *-*
    Płacze ;_; <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Hyukkie ;( Błagam, powiedz, że mimo wszystko go nie uśmiercisz?! Nie przeżyję jak po raz kolejny wyślesz go do grobu...
    Jest mi okropnie żal Małpki, i jestem wkurzona na chłopaków, jak mogli?! Fajni mi przyjaciele =.=
    Już od praktycznie początku siedziałam z zapartym tchem czekając na ciąg dalszy, a ty jak zawsze nie oszczędziłaś mi rollercostera uczuć ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny part i mam nadzieję, że go dodasz (To już ponad rok minął, ale mam nadzieję, że nadal pamiętasz o czytelnikach ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz świetnie, niedawno zaczęłam słuchać SJ i najbardziej polubiłam Donghae i Eunhyuk'a dlatego się cieszę z opowiadań o nich. Mam nadzieje że będziesz tą historię kontynuować ; ) Powodzenia ^^

    OdpowiedzUsuń